Юзеф Щепаньски. Красная зараза

Терджиман Кырымлы Второй
Czerwona zaraza

Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
bys wybawila nas od czarnej smierci,
bys nam Kraj przedtem rozdarlwszy na cwierci,
byla zbawieniem witanym z odraza.

Czekamy ciebie, ty potego tlumu
zbydlecialego pod twych rzadow knutem
czekamy ciebie, bys nas zgniotla butem
swego zalewu i hasel poszumu.

Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu,
morderco krwawy tlumu naszych braci,
czekamy ciebie, nie zeby zaplacic,
lecz chlebem witac na rodzinnym progu.

Zebys ty wiedzial nienawistny zbawco,
jakiej ci smierci zyczymy w podziece
i jak bezsilnie zaciskamy rece
pomocy proszac, podstepny oprawco.

Zebys ty wiedzial dziadow naszych kacie,
sybirskich wiezien ponura legendo,
jak twoja dobroc wszyscy klac tu beda,
wszyscy Slowianie, wszyscy twoi bracia

Zebys ty wiedzial, jak to strasznie boli
nas, dzieci Wielkiej, Niepodleglej, Swietej
skuwac w kajdany laski twej przekletej,
cuchnacej jarzmem wiekowej niewoli.

Legla twa armia zwycieska, czerwona
u stop lun jasnych plonacej Warszawy
i scierwia dusze syci bolem krwawym
garstki szalencow, co na gruzach kona.

Miesiac juz mija od Powstania chwili,
ludzisz nas dzial swoich lomotem,
wiedzac, jak znowu bedzie strasznie potem
powiedziec sobie, ze z nas znow zakpili.

Czekamy ciebie, nie dla nas, zolnierzy,
dla naszych rannych– mamy ich tysiace,
i dzieci sa tu i matki karmiace,
i po piwnicach zaraza sie szerzy.

Czekamy ciebie– ty zwlekasz i zwlekasz,
ty sie nas boisz, i my wiemy o tym.
Chcesz, bysmy legli tu wszyscy pokotem,
naszej zaglady pod Warszawa czekasz.

Nic nam nie robisz– masz prawo wybierac,
mozesz nam pomoc, mozesz nas wybawic
lub czekac dalej i smierci zostawic...
smierc nie jest straszna, umiemy umierac.

Ale wiedz o tym, ze z naszej mogily
Nowa sie Polska– zwycieska narodzi.
I po tej ziemi ty nie bedziesz chodzic
czerwony wladco rozbestwionej sily

Jozef Szczepanski


Красная зараза

Отчизну с немцем рвавшая позорно,
отвратная и чаемая разом,
тебя ль дождёмся, красная зараза,
гляди избавишь нас от смерти чёрной.

Не мести ради медленной и страшной,
будь хлебом-солью на пороге встречен,
мы ждём тебя, вражина вековечный,
убийца безоружных братьев наших.

Оков ради по-азиатски ржавых,
покоя ради хлебного– всё просто–
мы ждём тебя, сведённая до скотства
захватчиков орда самодержавных.

Не ведаешь, спаситель ненавистный,
в бессилии просящие подмоги,
как жаждем гибели твоей в итоге
кровавой рубки тех и этих -истов.

Не ведаешь, палач свободы в прошлом,
межвежьенравый ключник руд сибирских,
славяне как воспримут твои взыски
в Европе, где по-доброму к хорошим.

Не ведаешь, рабовладелец в рабстве,
какою болью и позором станет
для Родины орлиной под крестами,
звездой перелицованное «братство».

Ты верно ждёшь на подступах Варшавы,
кровоточащей в пламени восстанья
пока в её руинах нас не станет,
безумцев, вызов бросивших державам.

Мы ждём тебя– Восстанья минул месяц,
а ты себе постреливаешь возле,
рассчитывая выправдаться после
порабощенья Родины в отместье.

Мы ждём тебя ради детей и женщин,
ради увечных комбатантов наших,
ты ж кумачами как в насмешку машешь,
а мы в последний бой идя трепещем.

Мы ждём тебя, а ты недаром медлишь:
боишься нас живых, себе помеху–
лишь канем все в погибели прореху,
ты на руины к славе за последним.

Имеешь право выбора покуда,
мы на смерть ради истинной свободы
идём не ждя восточной непогоды...
умеем гибнуть в ожиданье чуда.

Запомни лишь, что из могилы братской
Отечество былое возродится,
не властное хозяину-убийце,
век батогом и пряником стараться.

перевод с польского Терджимана Кырымлы