Бронислав Май. Я знаю, что где-то есть

Глеб Ходорковский
                Бронислав Май.


               Я знаю, что где-то есть...

                Я знаю, что где-то есть
                кристальный родник
                я слишком сильно хочу
                чтоб его не могло не быть -
                это родник в котором я смою с себя
                всё чем я есть -
                и меня
                не подведёт в пути
                надёжный запас воздуха
                ни капелька истерии
                меня влекущая к свету -
                только эта цепочка
                ударов сердца
                тихо считающих звуки стихов
                каких там уже не будет -
                всё оборвать
                чтобы идти.
       
               

                Сильно смахивает на подстрочник,но как перевести  иначе "я слишком сильно хочу чтоб его НЕ МОГЛО НЕ БЫТЬ"


                ***
Wiem, ;e jest gdzie;
najczystsze ;r;d;o
za mocno pragn;
by mog;o go nie by;
to ;r;d;o w kt;rym zmyj; z siebie
wszystko czym jestem –
nie zawiedzie mnie w drodze
;elazny zapas powietrza
ani ta odrobina histerii
pchaj;ca ci;gle ku ;wiat;u –
jeszcze tylko ten ;a;cuszek
uderze; serca
cicho licz;cych g;oski wierszy
jakich tam ju; nie b;dzie – zerwa;
by i;;

***Noc; w lesie ognisko…
Noc; w lesie ognisko: faluj;cy kr;g
;wiat;a, poza kt;rym nie ma nic,
bo my jeste;my tu, w ;rodku:
przekrzykiwania si;, piosenki, ;miech…
Wreszcie ko;czy si; drewno, dogorywanie
p;omieni. A m;wi si; tak;e: dogorywa
cz;owiek. I ci;gle jest w tym co;
z ognia. Lecz potem jest ju; to
nic: ciemno;;, i widzimy wyra;nie wszystko,
co pozosta;o: nasze twarze, nagle takie
inne, schylone nad tym miejscem, czarne
kontury drzew, nieco ja;niejsze niebo,
zimne gwiazdy. I nikt nie wie, dlaczego
tak d;ugo milczymy,
a potem m;wimy
szeptem.

***
(W.G., w marcu 1980)

To wszystko by;o nie tak, jak potem m;wiono.
Prawda, nie potrafi;e; ;y;, lecz przecie; nie umia;e;
umiera;: twoja rozpacz i zachwyt, nadzieja i b;l
nie by;y inne, ni; bywaj; u ludzi. ;mier; przysz;a
p;;niej. Zrobili z niej pocz;tek i patrz; teraz
na ciebie - stamt;d. Jakby; nigdy nie ;y;. Nigdy:
ciep;e ;wiat;o zachodu nad wie;ami miasta, g;adka
sier;; psa, imieniem Meskal, pod d;oni;, zapach
ognisk, krzyk ptak;w budz;cy niejasne uczucia, jej
imi;, wymawiane tak mi;kko, g;;d, rado;; zako;czonej
pracy - nigdy nie by;y twoje, tak m;wi;. ;mier;, to
jedno jest pewne, widz; ci; poprzez to, co pewne.-
W ;wietle, kt;re patrzy;o ci w oczy, trwa na zawsze
tw;j wzrok, sier;; zwierz;cia jest g;adsza, ni; gdyby;
jej nie dotyka;, inna by;aby ta kobieta, gdyby;
nie kocha; jej ty. Nic si; nie ko;czy. ;mier; ju;
min;;a. To wszystko jest. Jest
inaczej, ni; m;wi;,

«PIOSENKA O P;ATKU ;NIEGU»
Lecz je;li to Tw;j znak i zmi;owanie
Ten czysty ;nieg - daremne jest:
Ka;dy p;atek jak anio; zes;any
Na upodlenie i ;mier;

Patrz, w locie obraz ziemi ch;onie jak lustro;
Nim opadnie - ju; nie jest gwiazd;
Na moim czole cichnie jak usta
Male;kie - ca;uj;ce rozpalone ;elazo